Tweet Tak wyglądają skradzione zbiorniki / foto: PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna
Policja szuka dwóch 200-kilogramowych pojemników z radioaktywnymi izotopami kobaltu, które zginęły w Bełchatowie. – Póki substancje są w pojemniku, nie stanowią zagrożenia – przekonuje przedstawicielka elektrowni.
Pojemniki zniknęły z terenu Elektrowni Bełchatów. Każdy zawiera radioaktywne źródła izotopowe wielkości ziarnka grochu.
Zaginięcie pojemników stwierdziliśmy podczas prowadzenia prac modernizacyjnych zleconych firmie zewnętrznej – informuje tvn24.pl Iwona Paziak z PGE Górnictwa i Energetyki Konwencjonalnej, operatora elektrowni.
O zdarzeniu została już poinformowana Państwowa Agencja Atomistyki i policja.
Informację o zaginięciu pojemników z radioaktywną substancją otrzymaliśmy w czwartek. Jeszcze tego samego dnia przeprowadziliśmy czynności na terenie elektrowni – informuje kom. Sławomir Szymański z bełchatowskiej policji.
Radioaktywna substancja nie stanowi żadnego zagrożenia, dopóki znajduje się w ołowianych pojemnikach. Zagrożenie pojawia się w momencie zniszczenia obudowy pojemnika i wydostania się źródła na zewnątrz – informuje Iwona Paziak z PGE Górnictwa i Energetyki Konwencjonalnej.
Jeżeli doszłoby do rozszczelnienia pojemnika, zagrożone byłyby tylko osoby znajdujące się najbliżej źródła promieniowania – wyjaśnia Monika Kaczyńska z Państwowej Agencji Atomistyki. – Nie ma żadnego ryzyka skażenia środowiska – uspokaja.
Źródła izotopowe były używane do pomiarów poziomu w zbiornikach. Pochodzą z 1992 roku. Jak informują przedstawiciele bełchatowskiej elektrowni, oznacza to, że w znacznym stopniu były już wyeksploatowane.
Źródło: tvn24.pl