To była wyjątkowa przeprawa. Waldemar Stawowczyk, swoją podróż rozpoczął z Jastarni a zakończył na Gubałówce. I może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby tę drogę pokonał samochodem – on wybrał jednak inne rozwiązanie – dużo bardziej ekstremalne – wziął bowiem udział w Poland Extreme Triatlon.
Waldemar Stawowczyk, utytułowany maszer spod Bełchatowa, zamienił biegi z psim zaprzęgiem na zmagania triathlonowe. Stawowczyk ma za sobą start w Poland Extreme Triatlon – to zawody w których trasa wyznaczona jest na odcinku od morza do Tatr.
Do tego startu Stawowczyk przygotowywał się od kilku miesięcy – plany treningowe układał mu nie kto inny jak Adrian Kostera, który ma za sobą udany start w dziesięciokrotnym Ironmenie.
Waldemar Stawowczyk był jedną z sześciu osób, które wzięły udział w Poland Extreme Triathlon. Każdy z uczestników musiał pokonać 12 km pływania w Zatoce Gdańskiej, przejechać 690 km rowerem i przebiec 95 km górskimi szlakami.
Ostateczny wynik jaki uzyskał bełchatowianin to 52 godziny 24 minuty – co dało mu drugie miejsce. Najlepszy na trasie był Marcin Mikoś, który uzyskał czas 45 godzin i 30 minut.
Gratulujemy sukcesu i trzymamy kciuki za kolejny start.